Nadaj nekrolog
Imię i nazwisko:

Kinga Zygma

Region:
Kraków
Data emisji:
29.08.2018

Wspomnienie Józefa Wróbla

o

Kindze Zygmie


Kingę poznałem w 1975 roku, jeszcze przed studiami,
kiedy przygotowywaliśmy się do udziału w Olimpiadzie Literatury
i Języka Polskiego. Długie godziny siedzieliśmy w domu
życzliwie wspierani przez Jej matkę, serdeczną i zawsze pomocną Masię,
której los nie oszczędził przeżycia śmierci córki; zmarła rok później.

Trochę dalej był ojciec Zdzisław, który wprowadzał intelektualny ferment,
sam trochę poetyzujący i uprawiający krytykę literacką.
Niedawno pisząc o nim wspomnienie Bogdan Loebl przywołał wiersz
Imię, którym ojciec witał nowo narodzone dziecię:

Liście świstały kołysanki
gdyś przyszła
a zmrokiem z wolna zakołysał
powiew dzwonu...
ludzie mówili: "Anioł Pański"
lecz ja wiedziałem:
moją radość
obwieszcza dzwon
Kin-ga, Kin-ga...
Tak narodziło się Twe Imię
imię szczęścia.

Pewnie szczęśliwy ojciec wypowiedział też drugie imię: poetka.
Razem zaczęliśmy studia polonistyczne.
Inteligentna, wielostronnie uzdolniona Kinga szła
przez nie bez potknięć, ale końca ich nie sformalizowała.
Kiedy ja broniłem pracę magisterską, Kinga składała
do Wydawnictwa Literackiego debiutancki tomik Minuta mówienia".
Recenzja z niego była moim debiutem krytycznoliterackim.
W czasie studiów Kinga wyszła za mąż za Wojtka
wchodząc trochę dysharmonijnie, trochę poete maudit,
do zacnej mieszczańsko-inteligenckiej krakowskiej rodziny.
W rodzinie poetycka niekonwencjonalność nie była obca,
wszak Wojtek był kuzynem Andrzeja Bursy.

Lata osiemdziesiąte to kilkuletni pobyt w Paryżu,
a potem już w niemieckim Viersen.
Jeszcze stamtąd próbuje wejść w poetycki obieg w kraju,
ale z odległości to trudne.
Wydaje kolejne dwa tomiki poetyckie
1998 Pęknięte naczynie, 1998 Wyjazdy, powroty.
Następne cztery 1998 Czary,
1998 Martwa natura ze starym małżeństwem,
1999 Chryzantema 2000 Ciemna twarz rok po roku,
a nawet częściej, drukuje Wojtek a rozchodzą się w kręgu
znajomych i przyjaciół. To jednak poetycka pustynia,
a dialog z czytelnikiem jest jednak, jak pisał Norwid,
"nie tylko obcowaniem myśli, ale i onej wyrobu warunkiem istotnym".
Po kilkuletniej przerwie znajduje Kinga pasję, która towarzyszyć Jej
będzie do śmierci, a nawet przekroczy jej granice.
Najpierw włącza się jako dyskutantka w dialogi blogerów,
by w 2008 roku założyć swój blog Bobika, pieska chyba wielorasowego,
ale żywiołowego i przyjaznego światu.
Oddała Kinga pióro lżejszemu pisaniu, satyrze, limerykom, poetyckim
żartom. A pióro miała błyskotliwe, zrymować potrafiła wszystko,
choć nie dla rymu pisała.
Zaangażowała się w komentowanie spraw polskich uderzając
w obskurantyzm i zaściankowość myślenia.
Spontaniczny kontakt z odbiorcą to był jej żywioł.
Wchodziła w spór z oponentami, zawierała sojusze z podobnie
myślącymi, rodził się klub wirtualnych przyjaciół,
którzy wkrótce zamieniali się w przyjaciół realnych.
Ta siatka obejmowała cały świat, a Kinga spotykała się z nimi
w Londynie, Brukseli, Paryżu, w Krakowie.
Społeczność tę poraziła informacja, że dopadł ją wróg,
z którym rzadko się wygrywa.
Drugi obszar pasji, ale jednocześnie pracy zawodowej to pomoc
dla uchodźców. Przychodzili do niej nie tylko do biura, ale i do domu,
który rozbrzmiewał różnymi językami i mienił się różnymi kolorami skóry.
Szczególnie garnęli się do niej uchodźcy rosyjskojęzyczni,
bo jednak jest to język tam mało popularny.
Kiedyś na zamówienie przywiozłem jej też z Paryża
podręcznik do nauki suahili, ale nie wiem, jak daleko postąpiła
w tym języku. Wreszcie Kinga postanowiła uzyskać poświadczone
dyplomem kwalifikacje i zaczęła studiować pedagogikę kultury
w Fachhochschule M Gladbach. Ukończyła ją summa cum laude.
Z tym poszła do szkół opracowując oryginalny program artystycznej
edukacji. Do końca jednak go nie zrealizowała.
Jedno z ostatnich zdjęć Kingi przedstawia ją siedzącą przy stole,
zwróconą półobrotem do obiektywu. Ta pozycja, głowa w
dwukolorowym zawoju, wreszcie wizualne podobieństwo jest oczywistą stylizacją
na Dziewczynę z perłą Jana Vermeera. To jest Kinga, która żegna się
z nami i jak ten wiecznie żywy portret próbująca przezwyciężyć śmierć.
Portret zadziwiająco młodzieńczy, choć wiemy, że ten zawój
to nie kokieteria; naznaczony nadchodzącą śmiercią.
Na ile skutecznie przezwycięży niebyt?
Na tyle, na ile trwać będzie nasza o niej serdeczna pamięć.
Opiekunem tej pamięci jest Wojtek, który jej dorobek zebrał
i udostępnił na portalu: www.zygma.de.
Kinga Zygma zmarła 29 sierpnia 2015 roku w Viersen .
Tam również jest pochowana.

Józef Wróbel

<

Szukaj nekrologów i wspomnień

Powiadom znajomego

Inne nekrologi