Wspomnienie Bogdana Loebla
o
Zdzisławie Zygmie
Śmierć Zdzisława Zygmy odczułem bardzo boleśnie,
bo to był mój prawdziwy PRZYJACIEL, których tak niewielu mamy
w swoim życiu. Poznaliśmy się w Kole Młodych,
które istniało przy ZLP w Krakowie.
A potem, po moim przejściu z krakowskiej WSP na UJ
znaleźliśmy się na jednym roku Filologii Polskiej
i bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Można powiedzieć,
że staliśmy się nierozłączni.
Nie byłem pilnym studentem i Zdzisław pomagał mi przed egzaminami.
Nawet pokazał mi drogę do Biblioteki Jagiellońskiej,
a na lektoracie z języka niemieckiego podpowiadał mi,
niczym moi koledzy w Liceum. I tak dobrnąłem do szóstego semestru,
ale stchórzyłem przed egzaminem u językoznawcy
profesora Zenona Klemensiewicza (tego samego,
który potem zginął w katastrofie lotniczej pod Zawoją)
i wziąłem urlop dziekański. Zdzisław natomiast skończył studia
i mógł sobie przed nazwiskiem napisać "mgr",
a ja tylko "omc mgr", czyli "o mało co mgr".
Zdzisław zlekceważył słowa Prezesa Krakowskiego Oddziału ZLP :
"Wy młodzi żenicie się, płodzicie dzieci i w końcu przestajecie pisać" -
ożenił się i jako polonista podjął pracę w Liceum.
I rzeczywiście coraz rzadziej Jego wiersze pojawiały się w druku.
Napisał świetną recenzję mojego debiutanckiego tomiku wierszy.
Posiadał dużą wiedzę i analityczny umysł i mógł zostać
wybitnym krytykiem literackim i eseistą; namawiałem Go,
żeby zaczął pisywać recenzje. I tak się stało.
Podjął współpracę z prestiżowym miesięcznikiem "Poezja",
gdzie regularnie ukazywały się jego recenzje różnych tomików
poetyckich a także z Polskim Radiem, gdzie można było wysłuchać
jego felietonów poruszających tematykę współczesnej poezji.
Z czasem jego recenzje zaczęły pojawiać się w "Życiu Literackim",
"Tygodniku Zachodnim", "Tygodniku Kulturalnym", "Wiadomościach"
(Londyn). Mimo to sądzę, że nie tylko ja czuję,
iż Zdzisław zmarnował swoje talenty.
Często zmieniałem miejsce swojego pobytu, ale nie traciliśmy kontaktu.
Po latach znalazłem się w Krakowie i nareszcie mogliśmy się często
widywać. Nie wiem, czy miałem na to jakiś wpływ, ale Zdzisław zebrał
rozproszone wiersze i wydał je w tomie noszącym tytuł
"Kapryśna Biografia".
Jego syn Jaromir jest nauczycielem języka niemieckiego.
Natomiast talent poetycki odziedziczyła po Zdzisławie Zygmie
Jego córka Kinga. Gdy miała się narodzić, napisał
wiersz pod tytułem "Imię":
Imię
Córeczce - Kindze
Czekanie
potem płacz radosny
czekanie
potem roztrzęsione rączki szczęścia
Składałem właśnie kołysanki
gdyś przyszła
wśród drzew przytułku szukał wiatr
Liście świstały kołysanki
gdyś przyszła
a zmrokiem z wolna zakołysał
powiew dzwonu...
ludzie mówili:
"Anioł Pański"
lecz ja wiedziałem:
moją radość
obwieszcza dzwon
Kin-ga, Kin-ga...
Tak narodziło się Twe Imię
imię szczęścia.
Zdzisław Zygma zmarł w dniu 14 lipca 2011roku,
jest pochowany na Cmentarzu Batowickim w Krakowie.
Bogdan Loebl