Syn. Bartuś. Godz.17.40. To był najszczęśliwszy piątek 1984 roku.
Zaledwie, a może aż 33 lata temu.
Zostały laurki, narysowane niesprawną, jeszcze dziecinną rączką.
Nie wiadomo dlaczego przechowywane przez te wszystkie lata.
Dzisiaj wiadomo już dlaczego. Fotografie, najpierw te pierwsze,
nieśmiałe, prawie kolorowe, rzutnik ze slajdami,
specjalnie zakupiony ekran i może dwa albo tylko trzy przeglądy slajdów.
Tych znad Bałtyku, znad Morza Czarnego, z białego Zakopanego.
Pierwsze niezdarne zjazdy na nartach. Pod okiem instruktora. Ojca.
Uczeń przerósł Mistrza. Po raz ostatni udowadniał to w Ramzau.
W Alpach. Trzy lata temu.
Kariera aktorska? W wieku czterech lat?
Niestety dwa tygodnie przed zdjęciami złamana noga i nici z kariery.
Może i dobrze. Pianino marki Białoruś.
Kupione w końcu lat 80-tych gdzieś w gminnym sklepie w Strykowie.
A później mozolne i nie zawsze udane ćwiczenia gam, pasaży
przez osiem lat muzycznej szkoły podstawowej.
W pierwszej klasie, pierwszy prawdziwy koncert,
na prawdziwej scenie w szkole muzycznej przy ulicy Sosnowej.
W wieku lat sześciu. Muzyczna szkoła średnia. Nauka gry na klarnecie.
Zachowały się tylko dwa nagrania, na ścieżkach dźwiękowych filmów.
Jedno z siostrą Agatą. Ona na fortepianie. On na klarnecie.
28 lat wyjątkowego rodzeństwa.
Liceum na Retkini. Przyjaciele, koledzy. Kumple. Wtedy rozrabiali.
Z uśmiechem na ustach. Rodzice wzywani do szkoły.
Chodziła Mama. Ojciec nic nie wiedział.
Studniówka. Kabaret tak rozbawił szacowne grono pedagogiczne,
że wspominany jest w pokoju nauczycielskim do dzisiaj.
Pierwsza, jedyna miłość. Marta.
11 czerwca upłynie szósta rocznica ślubu. Nazywana cukrową.
Studia: stosunki międzynarodowe na łódzkim Uniwersytecie.
Praca w wydziale dla cudzoziemców. Uznanie i poważanie.
Zwłaszcza tych, którzy najbardziej potrzebowali pomocy.
Piłka nożna. Talent odziedziczony po dziadku.
Niespełniony zawodowo. Szalejący wśród amatorów.
Podróże w gronie kolegów i przyjaciół,
z ojcem na mecze polskiej reprezentacji.
Do Wiednia, Londynu, Frankfurtu i do Warszawy na Narodowy.
Nowa fascynacja: elektryczna gitara. Piecyk Marshall a.
Zabrakło czasu by zgłębić tajniki.
Rok przed odejściem podróż życia. Miesiąc w Indiach.
I to co najważniejsze, córeczki:
Julcia w sierpniu skończy cztery latka. Zosia w lipcu dwa.
Dawał wszystkim radość i szczęście. Bez wyjątku.
To szczęście i tą radość próbujemy teraz my przekazać Julci i Zosi.
21.10. piątek 27 maja ubiegłego roku.
Tego dnia nigdy nie miało być w kalendarzu.
Odszedł nasz najukochańszy Syn, Brat, Mąż i Tatuś.