Nadaj nekrolog
Imię i nazwisko:

Region:
Katowice
Data emisji:
14.10.2014

Moim Rodzicom

prof. dr hab. n.med.

Marii
Barańskiej-Gachowskiej


dr. n. med.

Zbigniewowi Gachowskiemu
w 10. rocznicę Ich śmierci

Rocznice to chwile, w których łatwo popaść w patos
lub banał - szczególnie rocznice śmierci.
I dlatego chyba najlepiej w takim momencie pisać i mówić
to, co się naprawdę czuje i myśli.

Moi Rodzice zmarli jesienią 2004 roku - w odstępie zaledwie 8 tygodni.

Dzisiaj jest właśnie rocznica śmierci Mamy. Ojciec,
bo tak zawsze o Nim mówiłem, gdy byłem mały, zmarł 6 grudnia.
Dla bliskich było jasne, że nie tylko stan zdrowia Taty,
bo tak o nim mówiłem, gdy byłem już starszy,
ale tęsknota za Mamą była tego przyczyną.
Tak właśnie w ciągu 2 miesięcy zostałem najstarszym Gachowskim
z naszej rodziny. Już nie miałem Rodziców,
którzy dają nam poczucie bezpieczeństwa, bo, gdy żyją, zawsze
oddzielają nas od śmierci.

I teraz nie uniknę banału, pisząc, że stale brakuje mi Rodziców,
a szczególnie w chwilach, gdy coś mi się uda i chcę się tym pochwalić.
Wtedy okazuje się, że jest przy mnie moja Rodzina: Jola - żona,
i Marysia - córka, ale także dwie Basie jedna z Gliwic moja Teściowa,
a druga - Basia Tabeńska póki co jeszcze z Bad Kissingen,
ale teraz coraz bardziej z Gliwic. 
Z tą moją Rodziną najbliższą dzielę zarówno przeżycia dnia
codziennego, jak i wspomnienia o Rodzicach.

A jest co wspominać! Przede wszystkim "podręcznikowe" 
koleje losów moich Rodziców w czasie wojny.
Tato przeszedł drogę od Brodów, przez Magadan, Bliski Wschód,
Włochy i Anglię na Śląsk wyjaśniać nie trzeba.
A Mama przeżyła okupację na pełnej partyzantów Lubelszczyźnie
i też po wojnie zjechała na Śląsk.
Rokitnica, jako miejsce początków Akademii Medycznej,
połączyła Rodziców. Z Akademią było związane całe Ich życie
zawodowe. I ja po trochu się tam, w Zabrzu, wychowałem zabierany
przez Rodziców do pracy, co było dla mnie wtedy dużą atrakcją. 
Lekarzem jednak nie zostałem. Dlatego chyba jedyną osobą,
której pozwalałem pobrać sobie krew z żyły, był mój Tato.
Choć cała kariera naukowa i zawodowa mojej Mamy była związana
z Zabrzem, jej podsumowaniem jest tablica pamiątkowa
wmurowana w obiekcie Akademii Medycznej w Bytomiu.
A tablica ta powstała dzięki wielkim staraniom
prof. Lidii Postek-Stefańskiej uczennicy mojej Mamy
i następczyni w Katedrze w Zabrzu.

Dzięki Rodzicom poznałem wielu bardzo wyjątkowych ludzi głównie
związanych z Akademią. W mojej pamięci utkwili z różnych
względów - profesorowie: Stanisław Jóźkiewicz, Roman Wawryk,
Stanisław Pasyk i Mieczysław Luciak, a w szczególności
prof. Lech Poloński, który opiekował się moimi Rodzicami do końca.

Ale krąg życia Rodziców to nie tylko Zabrze znaczącym epizodem
były Rycerki w Beskidach, gdzie spotykały się
zaprzyjaźnione rodziny: Wierzyńskich, Zawiślaków, Drożdżów i Kwiecińskich.

W takim środowisku się wychowałem i co dobre we mnie wziąłem
właśnie stamtąd.
I tak widzę wciąż moich Rodziców i Ich bliskich,
z całym bagażem ich doświadczeń życiowych,
które, dzisiaj to wiem, poznałem w zbyt małym stopniu.

Trzeba Rodziców i Ich bliskich, żyjących i nieżyjących, wspominać,
aby właśnie tak okazać Im naszą wdzięczność i miłość

Marek Gachowski

Szukaj nekrologów i wspomnień

Powiadom znajomego

Inne nekrologi