Nadaj nekrolog
Imię i nazwisko:

Zofia Bartynowska-Meus

Region:
Kraków
Data emisji:
11.07.2014







Wspomnienie o

Zosi Bartynowskiej-Meus

Już nie ma Jej z nami parę miesięcy. Odchodziła bardzo cierpiąc,
ale zawsze dla nas mobilizowała się na rozmowę i uśmiech.
Zosia była Człowiekiem, którego życie, postawa i
działania odmieniały słowa dobroć i dobro przez przypadki, osoby,
czasy, tryby. Emanowała dobrocią; była kochającą, wspaniałą i
wyrozumiałą Żoną, kochającą
i pełną poświęcenia, wierzącą w swoich synów Mamuśką, kochającą
i troskliwą Córką i Siostrą, kochającą i opiekuńczą Ciocią. A dla nas -
najlepszą przyjaciółką. Była z nami przez wiele lat, z każdym na dobre
i na złe, zawsze uśmiechnięta i pełna ciepła.
Nigdy nie pytała o powód naszego smutku i jakby
go zgadując sprawiała, że znów wracała radość.
Zawsze w nas wierzyła, słuchała nie konkludując"a nie mówiłam",
zawsze pomagała się nam pozbierać i posklejać to, co w
życiu "stłukliśmy". Mobilizowała nas do walki z naszymi słabościami,
wielokrotnie "popychała" nas do zrobienia czegoś, co
budziło nasze obawy, podtrzymywała nas na duchu.
Była przyjaciółką za zawsze,
bez żadnych przerw i bez żadnych warunków.
Domy Zosi i ten na Pędzichowie i ten w Radwanowicach były zawsze
dla nas otwarte. Żyliśmy corocznymi "Kolędami u Zosi i u
Marka", Majówkami, weekendami i wczasami, grillowaniem i ogniskami
w Radwanowicach. Chcemy to kontynuować dla Twojej pamięci,
ale już nic nie jest takie samo. Jest trudno, bardzo nam Zosi brakuje.
Czujemy się samotni i opuszczeni, niby dorośli ludzie, a poniekąd sieroty.
Zosia była Uwielbianą przez nasze dzieci przyszywaną Ciocią.
Wielu młodych ludzi odniosło dzięki Jej pracy i pomocy
sukces w życiu. Słuchali jej bardziej niż nas rodziców, była dla
nich wyrocznią prawdy, spokoju i zrozumienia. Miała rzadki dar
porozumiewania się z młodzieżą, była cenionym wykładowcą
uniwersyteckim, wykładowcą do perfekcji przygotowanym do zajęć ze studentami.
Przez wiele lat działała w harcerstwie.
Zosia była Człowiekiem dobrym, pełnym optymizmu, radości,
kochającym ludzi i świat; Człowiekiem niezwykle
prawym, delikatnym, mądrym, racjonalnym i do bólu
szczerym. Niosła na swoich ramionach krzyż pełen raniących drzazg,
krzyż według nas niesprawiedliwie
za ciężki.
I choć wszyscy wierzymy, że śmierć to stacja, na
której przesiadamy się do następnego pociągu i co prawda
zmienia się wygląd wagonu ale podróż trwa nadal, i choć
wiemy że śmierć nie jest przeciwieństwem życia
a jedynie jego dopełnieniem i że umiera się nie po to, by przestać żyć,
lecz po to, by żyć inaczej, to jednak z odejściem Zosi zderzyliśmy się
ze świadomością niczym nie dającej się zapełnić pustki.
I ta pustka trwa nadal. Bez Zosi już żadna ani zima, ani wiosna,
ani lato ni jesień nie będą takie same.
Ale nie pytamy Pana, dlaczego Zosię nam zabrał, lecz
dziękujemy za to, że Ją nam dał, że mogliśmy doświadczać Jej miłości i dobra.
Wierzymy, że nas wspiera. Nie żegnamy Jej, ale mówimy do spotkania.

Krysia i Tadek, Ewa i Rysiek, Małgosia i Janusz, Małgorzata i Wojtek

Szukaj nekrologów i wspomnień

Powiadom znajomego

Inne nekrologi