Nadaj nekrolog
Imię i nazwisko:

Tadeusz Konieczny

Region:
Częstochowa
Data emisji:
27.12.2010
W dniu 27 grudnia 2010 roku mija piąta rocznica śmierci

doktora
Tadeusza Koniecznego

lekarza, specjalisty neurologa, wieloletniego
ordynatora Oddziału Neurologii
Szpitala im. Władysława Biegańskiego.

Tadeusz Konieczny urodził się 1 czerwca 1934 roku w Częstochowie.
Był synem Antoniego, oficera Wojska Polskiego,
bohatera walk o niepodległość w latach 1918-1920,
uczestnika Kampanii Wrześniowej, zaginionego w ZSRR.
Po wojnie mimo skrajnie ciężkiej sytuacji materialnej i konieczności
pracy na roli Tadeusz Konieczny podjął naukę w II LO
im. Romualda Traugutta, a następnie studiował na Wydziale
Lekarskim Śląskiej Akademii Medycznej w Zabrzu w latach 1951-1957.
Pracę zawodową rozpoczął na Oddziale Neurologicznym Szpitala
im. dra Władysława Biegańskiego w Częstochowie,
któremu poświęcił się praktycznie do końca życia. Uzyskał drugi stopień specjalizacji
z neurologii i organizacji ochrony zdrowia. W dniu 18 grudnia 1968 roku
został ordynatorem tegoż Oddziału, jak się potem okazało, na długie
34 lata. W tym czasie wykształcił ponad 30 neurologów, zorganizował
ambulatoryjne lecznictwo neurologiczne w mieście, powiecie
i byłym Województwie Częstochowskim. Stworzył również pierwszą
w naszym regionie poradnię dla pacjentów z problemami
alkoholowymi. Doprowadził do stworzenia Pracowni EEG i UDP
w Szpitalu im. Biegańskiego. Przez te 34 lata Ordynatury przewinęło
się przez Oddział ponad 30 tysięcy pacjentów, każdy z nich mógł
być pewny pełnego zaangażowania i oddania ze strony Ordynatora,
bez względu na zasobność portfela, status społeczny czy poziom
wykształcenia. Nad każdym się pochylił, z każdym potrafił znaleźć
wspólny język. Każde pogorszenie stanu bądź śmierć pacjenta
odbierał bardzo osobiście, ciągle się ucząc i starając się jak tylko
mógł poprawić warunki leczenia w szpitalu. Za swoją pracę otrzymał
wiele nagród i wyróżnień, został m.in. uhonorowany tytułem
Honorowego Członka Polskiego Towarzystwa Neurologicznego,
jednak najbardziej docenianą przez Niego nagrodą
było uznanie ze strony samych chorych.
Pracował bardzo dużo. Chcąc zapewnić odpowiedni byt rodzinie
i jak to mówił: ,,nadrobić pokoleniowe zaniedbania spowodowane
umieraniem za Ojczyznę?, podejmował się pracy w Poradniach,
prowadził rozległą prywatną praktykę, pracując praktycznie na
2 etatach przez 48 lat. Jeszcze w przeddzień udania się do Kliniki
Kardiologii na leczenie nie odmówił potrzebującym,
tego po prostu nie potrafił.
Był jednak nie tylko Lekarzem. Był wspaniałym Synem opiekującym
się mamą, kochającym Mężem, troskliwym Ojcem, pod koniec życia
przez jakże krótkie niecałe 3 lata przeszczęśliwym Dziadkiem.
Był również miłośnikiem sportu, sam uprawiał szermierkę
i koszykówkę, zapalonym kibicem. Jego znajomość historii Polski
nieraz zadziwiała zawodowych historyków, był skarbnicą wiedzy na
temat historii medycyny w regionie częstochowskim. Niestety, ta
wiedza odeszła razem z Nim, z racji obciążenia pracą nie udało
Mu się przelać swoich wiadomości na papier,
mimo że od dawna to planował.
Mimo ciągłego zmęczenia i przepracowania był człowiekiem
wesołym, zapalonym turystą, poznawanie innych krajów sprawiało
Mu zawsze ogromną radość.
Przez lata poświęcał się także pracy społecznej. Mocno zaangażował się
w walkę o polepszenie bazy szpitalnej utworzonego w latach 70.
Województwa Częstochowskiego, zabiegał u ówczesnych władz o wydanie decyzji w sprawie budowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego.
Był człowiekiem lewicy w tym najpiękniejszym sensie: tolerancji,
wyrozumiałości, życzliwości, łagodności, patriotyzmu, równości.
Obca Mu była nienawiść, wywyższanie się, brzydził się
donosicielstwem, zwalczał zawiść, zwłaszcza w środowisku
lekarskim. Mimo upływu pięciu lat pamięć o Nim jest ciągle żywa,
zwłaszcza wśród pacjentów, którzy wieść o tym, że już nie mogą zwrócić się do Niego o pomoc,
przyjmują do dziś ze szczerym smutkiem.
Pozostawił po sobie pustkę, wraz z Nim coś się skończyło, coś
pięknego umarło, odeszło na zawsze. Jak mówi jego ukochana
wnuczka Ola: ,,Dziadek poszedł do Nieba i już nie wróci".
Na koniec kilka słów, które sam napisał: ,,Pracowałem również
społecznie w organizacjach społecznych, zawodowych i
związkowych - w moim głębokim odczuciu dla dobra polskiego
społeczeństwa i dla dobra chorych ludzi, starałem się być zawsze
tam, gdzie można było pracować
dla dobra człowieka i dobra Ojczyzny".
Dzięki medycynie pomógł wielu ludziom, poświęcił się jej.
Jeden raz liczył na jej wdzięczność, bezskutecznie

rodzina

Szukaj nekrologów i wspomnień

Powiadom znajomego

Inne nekrologi