3 stycznia 2021 roku odszedł
Jerzy Nowakowski
"Baryła"
Mężczyzna, którego kocham całe moje życie. Mąż - opiekun.
A on kochał nade wszystko naszą córkę Kasię i jej synów
Jędrzeja i Tadeusza, Bieszczady i nasz Chmiel. Mnie też po swojemu,
a o Macieja był zawsze po męsku zazdrosny, choć bardzo go szanował
jako wspaniałego ojca dla chłopców i oparcie dla Kasi.
To mężczyzna walczący, polujący, a wszystko - przez całe życie -
dla rodziny. Ma tysiąc talentów, a nie umie mówić o uczuciach.
On je okazuje.
To Artysta pod każdym względem, za to go cenią i kochają.
Ja próbowałam go strzec przed nim samym - żeby nie spłonął
od własnego ognia.
Odszedł, mając plany na lata - niespełniony.
Dumny z osiągnięć córki.
Jego wielką chlubą są Jędrzej i Tadeusz,
którzy przejęli trzypokoleniową schedę patriotyczną naszych rodzin
i trwają w niej w służbie w historycznej 16 WDH im. Zawiszy Czarnego,
mając tam wielu przyjaciół. Są ogromną dumą Dziadka.
Mężczyzna, który nigdy o nikim nie powiedział źle.
Kochał życie i ludzi.
Ale na Niebieskiej Połoninie anioły bieszczadzkie znalazły coś
do zrobienia na miarę i siły "Baryły". I go powołały - przecież jest
"Natchniony Bieszczadem". I poszedł - jak zawsze.
Idź!
Zrób to!
A gdy kiedyś skończysz - zawołaj.
Ja przyjdę!
Hanka
Przeżyłam z Tobą, Jerzyku, najpiękniejsze życie.