Nadaj nekrolog
Imię i nazwisko:

Kazimierz Berthold

Region:
Opole
Data emisji:
17.03.2017

Ku pamięci mojego
Taty

Kazimierza Berthold
7.01.1930 - 16.03.2016

Kochany Tato,
16 marca 2017 roku minął rok od kiedy nas opuściłeś.
Ciągle jeszcze trudno mi uwierzyć że Cię nie ma.
Byłeś najlepszym Ojcem. Kochający, ciepły, pomocny, dowcipny.
Wyjątkowo dobry. Patrząc na innych ojców zawsze wiedziałam,
że miałam wyjątkowe szczęście. Tak brakuje mi Twojej pogody ducha,
żartów, Twojego dystansu do życia i serdeczności.

Często wspominam moje szczęśliwe dzieciństwo.
Ja miałam wszystko czego potrzebowałam mimo że nie mieliśmy dużo.
Mój mały świat był perfekcyjny. Byliśmy kochani,
zawsze mogliśmy przyjść, porozmawiać i się przytulić.
Buziaczek w czółko dla córci. Bardzo mi tego brakuje.
Pamiętasz, że nie chciałam dorosnąć? Chciałam, żeby trwało to wiecznie.
Chciałam zostać w domu z Tobą i z mamą. Pamiętasz?
Obiecałeś mi, że jak tylko zechcę,
będziesz odprowadzał mnie do pracy jak będę dorosła.

Byłeś skromny i niewymagający. Nigdy za wiele nie potrzebowałeś,
nigdy dużo nie oczekiwałeś. Miałeś przyjazne słowo dla każdego.
Twoja wyjątkowa uczciwość i Twoje silne poczucie sprawiedliwości
nie wszystkim Twoim szefom się podobało.
Od księgowego oczekiwali większej elastyczności
w "interpretacji" przepisów prawnych.

Byłeś smakoszem. Delektowałeś się potrawami i życiem.
Byłeś zadowolony z życia mimo ciężkiego dzieciństwa.
Urodziłeś się i dorastałeś w Śmiglu w Wielkopolsce.

Twój tata Klemens, syn Polki i Niemca, biorąc udział
w Powstaniu Wielkopolskim już wcześnie zadecydował o swojej polskiej
przynależności, przypuszczalnie wbrew części rodziny,
w szczególności swojego ojca. Jako Polak trafił w marcu 1940 roku
na roboty przymusowe do Niemiec. Miałeś wtedy 10 lat.
Szczęśliwe dzieciństwo z ojcem się skończyło.
Zostaliście bez żywiciela, z mamą, chorą babcią
i trójką młodszych braci. Prawie bez środków do życia.
Brakowało wam wszystkiego. Głód był wszechobecny
i zostawił ślad na całe życie.

W wieku 13 lat również Ty dostałeś przymusowy nakaz pracy.
Niedożywiony, wychudzony musiałeś opuścić rodzinę by zostać
pastuchem u "pana". Dzięki skutecznej interwencji Twojej mamy,
zostałeś pomocnikiem pantoflarza w rodzinnym Śmiglu.

Twój tata był na robotach przez 5 lat. W czasie tej niewoli
mogliście go widzieć tylko raz do roku przez zaledwie kilka dni.
Z robót wrócił bardzo schorowany. Chorował wiele miesięcy.
Jak tylko wyzdrowiał, zabrał się do pracy by aktywnie wspomagać
rodzinę. Niestety szczęście, które dało mu przeżyć czas wojny,
opuściło go w roku 1947 roku. Pijany kierowca Armii Czerwonej potrącił
go jadącego na rowerze. Twój świat, Twoich młodszych braci i Twojej
wymęczonej wojną mamy Stanisławy, się zawalił. Miałeś wtedy 17 lat.
Spadła na Ciebie duża odpowiedzialność. Musiałeś się szybko
usamodzielnić i zarabiać na rodzinę.

Może to te trudy życia spowodowały,
że umiałeś doceniać to co miałeś. Że byłeś wyrozumiały
i szanowałeś ludzi. Że kochałeś życie i byłeś tak pogodny.
Dbałeś o Twoje dzieci. Byliście z mamą zawsze bardzo zapracowani.
Trójka dzieci. Obydwoje pełen etat. Działka. Od pewnego momentu
pole truskawkowe. Ciężko było wam niekiedy rano wstać.
Z reguły Ty budziłeś nas wszystkich przed wyjściem do pracy.
Dla nas zawsze znaleźliście czas.

Lubiłeś żartować. W młodości nie zawsze te żarty docenialiśmy,
niekiedy byliśmy zażenowani. Tym bardziej doceniam je teraz
i wspominam z przymrużeniem oka.
Na przykład jak kupowałeś kaszankę dla pieska
"- Czy ta kaszanka jest świeża? - Tak. - Bo wie pani to dla mojego psa.
I jeśli nie jest świeża, to on jej nie ruszy i ja ją będę musiał zjeść."

Tyle szczęśliwych momentów. Nauka jazdy na rowerze.
Pamiętasz jak biegłeś za mną, żebym nie upadła? Moje ulubione kakao
czekało zawsze rano na stole jak i śniadanie dla całej rodziny.
Pamiętasz jak uczyłeś mnie grać w szachy? Jak często dawałeś mi wygrać?
Wtedy jeszcze tego oczywiście nie wiedziałam.
Pamiętasz jak lubiliśmy razem rozwiązywać krzyżówki?
I szukać rozwiązań w encyklopedii? Albo pamiętasz te wspólne
wieczorne spacerki z Miśkiem, naszym pieskiem?
Jak po deszczu, idąc pod rękę, delektowaliśmy się zapachem
świeżego powietrza? Pamiętasz? Gdy miałam gorączkę,
jak przetrzepywałeś rozgrzaną pierzynę, by ją schłodzić i ulżyć
w gorączce? I zawsze można było przyjść i się przytulić.
Całusek w czółko dla córci. Tak tęsknie. Tyle szczęśliwych wspomnień.

Byłeś dobry i kochany. Mimo, że nie byłeś najmłodszy,
ufaliśmy że dotrwasz do obiecanej nam 100-ki.
Twoje odejście było dla nas niespodziewane. Nie byliśmy jeszcze gotowi.
Ufam, że wybaczysz nam Twój pogrzeb.
Nie był taki, jakbyś sobie życzył, za co bardzo Cię przepraszam.

I czekam na Ciebie w moich snach.


Twoja kochająca córka

Ala

Szukaj nekrologów i wspomnień

Powiadom znajomego

Inne nekrologi